Autor jest chyba fanem Krainy Grzybów. I wcale mu się nie dziwię, choć ta krótkometrażówka wydaje mi się zwyczajną zrzynką Pana Striboga.
podzwonne powidokówki wybebeszonego banalizmu magicznego, oddolnego brutalizmu rzekomego tudzież luksusowej doczesności podwórkowej, trzepakowo-ławczanej, ewentualnie klatkowej
(dobra, żartowałem).
załadujmy parę kropel, a na drzwiach wywieśmy o tym, że wybyliśmy w sobotę, gdyż powzięliśmy ochotę....