Najnowszy film Refna opowiada historię pewnego bezimiennego kierowcy, który w dzień pracuje jako mechanik samochodowy, a od czasu do czasu także jako kaskader w filmach. Natomiast pod osłoną
Najnowszy film Refna opowiada historię pewnego bezimiennego kierowcy, który w dzień pracuje jako mechanik samochodowy, a od czasu do czasu także jako kaskader w filmach. Natomiast pod osłoną nocy przyjmuje zlecenia odtransportowania przestępców w bezpieczne miejsca. Sytuacja komplikuje się, gdy Driver (Ryan Gosling) nawiązuje bliższą relację ze swoją sąsiadką (Carey Mulligan) i postanawia pomoc jej mężowi uregulować pewien dług. Jak mawiają: "dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane...".
Dzisiejsze samochodowe kino akcji, to przede wszystkim seria"Szybcy i Wściekli" oraz trylogia (jak dotychczas) "Transporter". Zwyczajnie nie da się porównywać tych 2 filmów z "Drive". Z każdą kolejna częścią zbliżają się do kina science-fiction. Poza samochodami, pościgami ciężko znaleźć elementy wspólne z filmem Refna.
"Drive" gatunkowo jest filmem akcji, jednak nie szufladkowałbym go tylko jako takiego właśnie. Porównałbym go prędzej do "Amerykanina" z Clooneyem, znalazłbym też kilka podobieństw do filmów "Samuraj" czy "W kręgu zła" z Delonem. Tutaj oczywiście mam namyśli klimat, brutalność, postać samego głównego bohatera (cichy, zamknięty w sobie, perfekcjonista). Ze swojego zadania w 100% wywiązał się Ryan Gosling, który to kolejnym filmem potwierdza swój aktorski kunszt.
Poruszając wątek scen pościgów samochodowych, trzeba powiedzieć, że "trącą" "Bullittem" i innymi tego typu klasycznymi produkcjami. Pościgi to przysłowiowa wisienka na torcie, dzięki wspaniałej pracy kamer oraz "slow motion" hipnotyzują widza, momentami wciskają w fotel (kina). A wszystko to bez zbędnych dialogów, tylko ryk silników, piski opon.
Nie ulega wątpliwości "Drive" to kawał solidnego rzemiosła. Perfekcyjne zdjęcia, dopracowane w najdrobniejszych szczegółach. Świetna reżyseria - Refn udowodnił już m.in. w "Valhalla Rising", że ma dar do budowania klimatycznych scen, które następując po sobie, wprowadzają niesamowite napięcie. Jeśli chodzi o muzykę, to w filmie usłyszymy tylko i wyłącznie elektroniczne kawałki, które znakomicie wpisują się w poszczególne sceny, a także potęgują napięcie. Dla mnie najlepszym utworem z OST jest bezapelacyjnie Kavinsky - Nightcall z początkowych minut filmu.
Wg mnie "Drive" jest rewelacyjnym filmem, tylko ten gatunek - "akcja" - może widzów wprowadzić w błąd. Wiele dzieciaków pomyśli, że to kolejny film przepełniony nitro doładowaniem w stylu "Szybkich i wściekłych", a to tak naprawdę całkowicie inna produkcja i gatunkowo bardziej zbliża się do dramatu. A nie kolorowej bajeczki z Vinem Dieslem.
Oglądając "Drive", warto zwrócić uwagę na drobne szczegóły. Kto nie chciał by mieć takich rękawiczek, kurtki, odpicowanej bryki jak główny bohater?