Binoche zagrała rewelacyjnie ale to już właściwie koniec pozytywnych stron tego mdłego obrazu. W moim mniemaniu koncepcja jest niedorzeczna jeżeli w zamyśle miał być to film biograficzny. Zero retrospekcji ważniejszych wydarzeń z życia rzeźbiarki które aż prosiły się o umieszczenie w filmie. Rozumiem, że reżyser może chciał skupić się na pogłębiającym się szaleństwie i rosnącym poczuci bezsilności głównej bohaterki ale liczyłem przynajmniej na jakieś fleszbeki z ważniejszych wydarzeń jakie ją do tego stanu rzekomo doprowadziły oraz, co chyba najciekawsze, chociaż szczątkowe nakreślenie relacji między Claudel a Rodinem. Może wizja twórców lepiej pasowałaby do krótkiego metrażu, w każdym razie strasznie się wynudziłem podczas seansu.