Jako, że miałam to szczęście i byłam na Kubie, kocham Karaiby i z sentymentem oglądam filmy, których akcja się tam dzieje, a do tego interesuje mnie historia Ameryki Południowej i życiorys Che, to mimo nienajlepszych opinii, skusiłam się na ten film. I to był błąd. Powiem tak: "Dzienniki motocyklowe" (też o Che) to przy tym arcydzieło. Reżyser "Che- Rewolucja" szczegółowo opowiada historie bitew, robiąc z tego paradokument, jednak tendencyjny i nieudolny. Naprawdę nie wiem, "co poeta miał na myśli". Nuda, patos, banał i szkoda czasu...