Przed tym filmem zaliczyłem trzecią cześć niezniszczalnych (poddałem się przed ostatnią sceną walki z czołgami). Później zaliczyłem transformersów - z dinozaurami (z całkowitym pominięciem dialogów, fabuły, scen z ludźmi). Zawisnął nad mną cień rozpaczy i sięgnąłem do "Dealer", a była już pierwsza w nocy.
Na początku nie mogłem zrozumieć filmu, gdzie dwóch facetów włóczy się po mieście bez większego celu. Później film zaczął mnie mimowolnie wciągać. Trzymał w napięciu i nie był do końca przewidywalny. Teksty głupie - takie powinny być, to nie są ludzie, którzy grzeszą inteligencją, czy też posiadają głębszą świadomość czegokolwiek. Film był realistyczny w 95%, a dzisiaj to wyjątkowa cecha. Kilka genialnych scen w których czułem ciężar, który spoczywa na barkach Franka. Wierzę też, że nikt nie zagrałby Milo lepiej, niż Zlatko Buric. No, ale...są też i dwa minusy. Tylko dwa i aż dwa. Pierwsza scena ma miejsce, gdy złapali franka i mu wlali, a na końcu chcieli mu chyba obciąć palec - dobra scena, a zakończenie pozostawia niesmak. Według mnie jest niezbyt prawdopodobne by "bandyci" przez których ręce przechodzi tyle pieniędzy byli aż takimi idiotami - dawno by ich zjedli. Druga scena, gdy Radovan czeka na franka w hotelu, a on mimo to idzie do pokoju. Rad zauważa niedomknięte drzwi i nie domyśla się, że można by w tej sytuacji zachować ostrożność. Dostaje w łeb i pada bez większych aspiracji do walki. Franek do niego mierzy, ale nie zabije przecież osoby, która będzie go ścigała. Zakończenie dobre - otwarte.
Powinienem dać 8, ale daje słabe 9 za realną rozrywkę na wysokim poziomie. W dzisiejszym kinie na ma takich/podobnych filmów.