Te niecałe 120 minut filmu rozłożyłem sobie na cztery raty. Film mało śmieszny i nie dajcie się zwieść tytułowi, bo po 20 minutach film jedzie na schematach i wszystko jak po sznurku zmierza do happy endu, który jakież to wielkie "zaskoczenie" rozgrywa się w kościele podczas ślubu. Oklepane dowcipy, oklepane postacie, oklepana historia. Jedynie dziewczyna do której wzdycha Owen Wilson bardzo atrakcyjna. Ocena 4/10