Klimat prze-prze-przecudowny. Obskurne i szare ulice niebezpiecznego wtenczas Berlina, szalone lata 70, moda, bohema artystyczna, taniec, okultyzm - cudo. Ale na tym koniec.
Okropnie tanie scenki - jak te edgy psychodeliczne montaże snów albo charakteryzacja demona na końcu - w ogóle mi nie pasowały do tego, co film budował przez pierwszą godzinę. Cała aura „subtelnej” makabry znika. Rozumiem że giallo i przemoc i brutalność itd, ale oprócz pierwszej w miarę zgrabnie rozegranej sceny przemocy w pokoju luster, reszta „gore” znajduje się na skraju najgorszej tandety. A szkoda, bo gdyby film podążył konwencją takiego np „czarnego łabędzia” tj. „mniej a więcej”, mielibyśmy do czynienia z bliźniakiem „hereditary”, a nie ładnie opakowanym przedstawicielem horrorów klasy B.
Kurcze, patrząc na forum tego filmu myślałem, że jestem odosobniony ;) Mam podobne odczucia (jedyna dobra scena to ta z Olgą w pokoju luster), reszta to pusty artyzm na siłę przykrywający bardzo prostą i schematyczną historię. Dodatkowo montaż pozostawia wiele do życzenia.
Ja bym jeszcze dodała sceny tańca - scena, gdy dziewczyny tanczą Volk w tych skąpych kostiumach, jest świetna. No i jeszcze Dakota Johnson, której do twarzy w rudych włosach - mnie podobała się bardzo.
W zupełności się zgadzam. Fantastycznie budowany klimat przez pierwszą godzinę po czym wszystko wzięło w łeb i w efekcie wyszłam rozczarowana. Szkoda.
Kolejna osoba która sądzi że ten film to horror. I kolejna która porównuje go do czegoś pod nazwą "Hereditary" jak jakby te filmy miały coś wspólnego.
Dziękuję za tę recenzję, bo po przeczytaniu forumowych pień na temat Suspirii zaczęłam podejrzewać, ze coś ze mną nie tak.
W punkt. Ciekawie i klimatycznie zapowiadająca się produkcja, przeradza się w kiczowaty festiwal gumowych maszkar i tryskającej krwi. Scena kulminacyjna pogrążyła ten film;
Hmm. Ciekaw jestem czy ktoś widział wersję z 77 roku. Jeśli by porównać te dwa filmy to mamy ten sam tytuł i szkołę tańca gdzie rządzą czarownice, Na tym podobieństwa się kończą. Ten stary film miał klimat makabry, świetną grę kolorami, nie był tandetny i fajnie się go oglądało, niestety daleko mu było do ideału, ale to chyba wina kina tamtych lat, że nie wszystkie sceny i gra aktorska były na dzisiejszym poziomie.
W nowej wersji mamy kilka kompletnie zbędnych wątków, od profesora i działania terrorystów pokazywanych w tv, po historię młodości Susie. Brakowało mi tutaj tej zabawy kolorami, grozy bijącej od przełożonych Susie. Tego nie było. I jeszcze taniec połamaniec, dosłownie. Nie było, też świetnej, przerażającej muzyki tylko jakieś bicie w klawisze. Piszesz o stylu tamtych lat, to weź zobacz stary film, wtedy zrobiony, tam ten styl bije z ekranu na każdym kroku. Teraz gdy tak porównuję te dwa filmy, to czuję, że temu starszemu dałem za mało a nowemu za dużo. I oczywiście jakże by mogło być inaczej, znów do filmu poprzemycano polityczną poprawność (jaką to już proszę samemu znaleźć, nie chcę wywołać kolejnej gównoburzy, obrażajo itp itd)
A najgorsze jest to, że jedna z dziewczyn przypomniała mi Pavlosa ze starego filmu.