Jim Jarmusch zbiera nas w podróż egzysencjonalną poprzez epoki klimatem Detroit i Tangeru, przeciwstawiając dwa miasta jedno stanowi widmo upadku industrialnego, Tanger mekka artystów, mówi się o nim "dama, której uroda przeminęła" , architektura, sploty różnych kultur, pogoda prawie całoroczna i posmak rozkoszy i występku. Miasta obrazują naszych bohaterów i ich wnętrza. Adam to czerń, muzyk, mroczny, psychodeliczny pedant żyjący w swoim hermetycznym świecie lat 70 - tych XX wieku, otoczony dziełami sztuki, pasjonata instrumentów, czczący każdą gitarę, pieszczący i należnym szacunkiem traktujący, enigmatyczny i charyzmatyczny w swoim dwustuletnim szlafroku. Eva, to biel, to słońce, to radość życia, oczytana, pochłaniająca wiedzę, czerpiąca z życia, odnajdująca się w mieście miłości i artystów Tangerze, każda jej cząstka ciała emanuje i pasjonuje, i odkrywa życie. Wampiryzm Jarmusch pokazuje w swój własny niewymuszony sposób, z elegancją, arystokracja i nutka dekadencji, delektujemy się obcowaniem, opowieściami, postrzeganiem świata i ciągłym odkrywaniem. Współczesny wampir korzysta z banku krwi, musi uważać na jakość krwi, ale też mamy okazje zobaczyć szacunek, rytuał, pieszczenie płynu życiodajnego, podawanego w najznamienitszych kieliszkach i sączonych jak najszacowniejsze trunki lub wprowadzanie nowości "krew mrożona na patyku", podróżowanie samolotami, czytanie najnowszych bestsellerów, nazywanie ludzi "zombi" .
Powolna koegzystencja stanowi najpiękniejszą wędrówkę wewnątrz duszy, ludzko-wampirzej psychiki, poznawania i celebrowania, wchodzenia w istotę rozważań, wsłuchiwanie się w muzykę epok i doskonałych kompozytorów, poznawanie literatury ze smaczkiem niemal "międzynarodowej afery" ze spotkania Marlowa, który był autorem dzieł Szekspira, na tym pułapie może się spotkać "Dr Faust" z "Dr Watsonem" , możemy posłuchać o świetności Detroit i na chwilę przenieść się w lata 20 - te XX wieku i zobaczyć prototyp H. Forda w słynnej Fabryce, domy mają dusze a najlepsza krew to 0 Rh-.
Takie rzeczy tylko możemy zobaczyć u J. Jarmuscha, dobre aktorstwo, z mała przewagą Tom Hiddleston, który doskonale się wcielił w mrocznego muzyka, pasjonującego się instrumentami i w niezwykły sposób opowiadającego cudowne historie o mieście , w którym zamieszkał i o ludziach, których spotkał w swoim życiu.
Muzyka jest doskonała i to ona celebruje film. Polecam.