Scena analnego gwałtu trwa w "Nieodwracalnym" 10 minut. 2 godziny? Nie wypisuj proszę bzdur.

przeżycie życia raz jeszcze i natłok refleksji trównież

"Generalnie jest to film o cpunach dla ćpunów, poza nimi to może wytrwaly fan kina może zdzierżyć ta produkcję" gratuluję lotności i otwartości umysłu

cała przyjemnośc po mojej stronie.

Moje odczucia po obejrzeniu tego filmu są dość podobne, podobał mi się, lubię psychodeliczne kino dające do myślenia ale
"Enter the void" jest zdecydowanie zbyt wyciągnięty w czasie, trwa 2,5H a spokojnie fabuła zamknęłaby się w 2H, może nawet w krótszym czasie.Nie uważam że jest to film dla ćpunów, ale dla ludzi uduchowionych i lubiących eksperymenty wizualne- z pewnością.Również cierpliwość jest tu pożądaną cechą by wytrwać do końca.Ciekawe sceny erotyczne,refleksja nad życiem doczesnym pokazana w nowoczesny i kwaśny sposób.Mi się podobał, lecz nie wiem czy obejrzałabym go ponownie.

A moim zdaniem, nie jest to film ani dla ćpunów (choć mogą z niego czerpać), ani uduchowionych ludzi (bo klimat jest dość surowy) ale przede wszystkim dla widzów szukających w kinie czegoś nowego pod względem formy, treści, łamiącym bariery. Na pewno film nie zostawi Cię obojętnym. Polecam

nie zgodzę się bo ja tu nie widzę nowej formy i treści, te ćpuńskie projekcje, wizje, znane są przecież z innych filmów o ludziach biorących LSD czy inne chemikalia. pokazane to było już wielokrotnie w podobny sposób.

może i były podobne klimaty w filmach jak "Trainspotting" czy choćby "Odmienne stany świadomości", ale ja nigdzie nie zetknąłem się z tak natuarlistyczną sceną aborcji, która mnie osobiście bardzo dotknęła, czy choćby emisji członka do pochwy widziane z wnętrza. Może nie zryje on tak bardzo psychiki jak "Nieodwracalne", ale piętno swoje odciśnie.

Właściwym słowem jest immisja nie emisja

Częściowo zgodzę się z przedmówcą, film jest nieco za długi, sceny z "przejściami" są dosyć nudne i w pewnym momencie męczące; odniosłem również wrażenie, że sceny powypadkowe (samochodu) są zbyt często powtarzane, pogłębiło to tylko moje znurzenie zamiast mocniej grać na emocjach jednak nie jest to film dla ćpunów ani o ćpunach - tutaj to zbyt duze uogólnienie. Całość jest jednak z pewnością warta obejrzenia.
Jeśli ktoś kojarzy teledysk the Prodigy: Smack My Bitch Up - to według mnie fim bardzo go przypomina.

no, całkiem zgrabne podsumowanie :D