Wczoraj obejrzałem ostatni odcinek 8 sezonu i łza się w oku zakręciła że to już koniec. Zakończenie piękne, ale chciałbym więcej.
Ile miałby trwać serial? 20 lat? Jak telenowela brazylijska? 8 lat nie wystarczy? Ja wysiadłem gdzieś chyba w 5 sezonie, akcja toczyła się w Niemczech, a Claire nie pracowała już dla CIA. Poziom z sezonu na sezon leciał na twarz, szkoda, że aż tyle lat zajęło im zrobienie zakończenia.
5 sezon to porazka. Wysiadlem na drugim odcinku. Ale w kolejnych sezonach 6-8 wraca stary, dobry Homeland. 7 to majstersztyk
Nie znalazłam, nie wiem jestem ślepa albo głupia. Zwariuje jak nie obejrzę tego 8 sezonu. A tobie udało się znaleźć
wklejam tu linka, ale niestety nie udaje się, może polityka filmwebu .... mój adres placyda7@interia.pl
Ja mimo wszystko sie zawiodlam, uwazam ze koncowka 8 sezonu przekreslila moje zdanie o Carrie.. niestety.
Dlaczego? Wyjaśnij? Dla mnie wręcz przeciwnie. Pokazała ze jednak jest lojalna.
Też tak uważam. Została postawiona przed niemożliwym wyborem i podjęła jedyną decyzję, jaką w jej mniemaniu mogła podjąć.
Symboliczne zajęcie miejsca zdradzonej informatorki było pięknym ostatnim zwrotem akcji.
Rzadko tak długi serial, z tak trudną do polubienia główną bohaterką, kończy się w tak dobry sposób.
Ja osobiście nie widzę w tym nic lojalnego... Saul mówił o tym, że ona wybiera rozwiązania ryzykowne, ale zawsze ma jeden cel. Tylko prawdę mówiąc z perspektywy serialu mam odmienne wrażenie.
Patrząc na pierwsze sezony to ona kierowała się w większości dobrem Brody'ego. Pod koniec dawała się zmylić przez sytuację z Maxem i swoim ruskiem...
Dobrem Brody'ego oczywiście też, ale zawsze robiła przede wszystkim to, co uważała za dobre dla swojego kraju. Z ostatnią decyzją było tak samo - wybrała zdradzenie najlepszego przyjaciela, żeby powstrzymać bezsensowną wojnę, w której zginęłyby tysiące Amerykanów. Brody'emu też dała przecież zginąć - fakt, bardzo próbowała go ocalić, ale ostatecznie pogodziła się z tym, że musiał umrzeć dla wyższego dobra.
Nie przekonuje mnie też jej związek z Yevgienijem - owszem, pomagał jej, ale zawsze miał w tym swój własny cel. Plus nie zapominajmy, że facet był bezpośrednio odpowiedzialny za jej schwytanie i odebranie leków, nie wspominając o gierkach psychologicznych podczas pobytu w niewoli. I Carrie wyraźnie nigdy mu całkiem nie zaufała, nawet wtedy kiedy tylko on jej pomagał (dlatego nie powiedziała mu początkowo o czarnej skrzynce, a żeby wyjść ją kupić wymknęła się).
Dlatego moim zdaniem całkiem prawdopodobne jest to, że związała się z nim ostatecznie dlatego, że był wysoko postawionym oficerem wywiadu, co dawało jej możliwość dostępu do tajnych informacji na najwyższym poziomie.
Podejrzewam zresztą, że podobny cel miała jej książka - w końcu dzięki niej sprawiała wrażenie, jakby całkiem spaliła za sobą mosty w Stanach.
Wiele rzeczy można jej było zarzucić, ale była piekielnie bystra i piekielnie dobra w tym, co robiła, dlatego uważam za prawdopodobne że wszystko, do czego na końcu doprowadziła swoje życie, miało na celu ustawienie jej w jak najlepszej pozycji do zostania wartościową informatorką.