My, dzieci z dworca Zoo
powrót do forum 1 sezonu

Największym problemem tego serialu nie jest to, że romantyzuje/estetyzuje narkomanię i prostytucję dziecięcą - jest to swego rodzaju wybór artystyczny. Udany, czy nie - widać po ocenach. Alogiczność fabuły i płytkość postaci to jest jednak coś, obok czego nie można przejść obojętnie.
Koronny przykład ze śmiercią Babsi - pobiły i zgwałciły ją zbiry, po czym zostawili w jakimś środku niczego w otwartym magazynie, ona sobie wychodzi pokrwawiona na drogę, a tam typo z afro akurat przyjeżdża, żeby ją jak zawsze uratować. Nawet jeśli pominąć te wszystkie kocopoły i skupić się na samej śmierci - możemy domniemywać, że zmarło jej się od tego pobicia, whatever - następnego dnia, cyk gazetka, najmłodsza ofiara heroiny.

Ten typ z afro to wgl ilustracja płytkości z jaką budowane są postacie - widzimy go na początku jak załatwia jakieś "ciemne interesy", Berlin to oczywiście wiocha na Podlasiu, bo wpada na Babsi praktycznie cały czas jak jeździ autkiem, od czasu do czasu pobuja główką w Soundzie, bo akurat jest teraz panem DJem - jednocześnie jest najwidoczniej na tyle wyjątkową postacią, że objawia się Babsi w chwili śmierci zamiast ojca i zawraca Christiane z drogi w zaświaty - a kiedy on sam umarł? No nie pamiętam, bo tylko kiwał głową do techno xD

IrvingYellow

Akurat ten afro to alegoria śmierci, zła, jego nie czyta się dosłownie.

ocenił(a) serial na 4
default_user

Aż do śmierci Babsi tego nie wiadomo, wcześniej funkcjonuje jako postać totalnie od czapy.

ocenił(a) serial na 3
IrvingYellow

Ten "zabieg artystyczny" z DJ jest totalną żenadą. Pewnie miało być artystycznie jak u Paolo Sorrentino. Problem w tym, że do tak
ich alegorii trzeba też posiadać talent Sorrentino, którego twórcy ewidentnie nie mają. Poza tym takie rzeczy wypadają dobrze tylko wtedy, kiedy całość jest utrzymana w podobnym tonie, gdy rzeczywistość miesza się ciągle z elementami świata fantastycznego, wizjami bohaterów i ich fantazjami.

ocenił(a) serial na 4
IrvingYellow

Zgadzam się. Miałkie to wszystko i nie trzyma się kupy. Dodam jeszcze że pierwsza scena pierwszego odcinka to Christine w samolocie Bowiego. Serial potem wraca 10 lat wstecz i nigdy nie powraca i nie kontynuuje tej sceny. Czy tak miało być czy zabrakło im środków na dokręcenie sceny n końcu która by zamykała to wszystko? Bo w końcu nie wiem czy akcja z windą była na serio, czy ona sero była w tym samolocie, czy wgl istnieje? XD

ocenił(a) serial na 7
matenigmat

Tak, z tym samolotem to było zbędne i słabe...

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones