Poziom patosu jest nie do zniesienia. Bohaterowie nie mówią, tylko głoszą, aktorstwo poleciało na łeb, bo inne postacie w trakcie tych wielozdaniowych przemów nic innego nie robią, tyko siedzą z minami zarezerwowanymi na okoliczność "akademii ku czci". A na wypadek, jakby ktoś przeoczył okrucieństwo, z jakim spotykali się geje i mniejszości etniczne, co chwila ktoś to łopatologicznie wyjaśnia, co ma mniej więcej tyle sensu, jak w filmie wojennym, gdy bohater na tle stosu trupów odkrywa, że wojna to jednak nic miłego. Oglądając scene, w której Pray zmywa makijaź, która mogła być poruszająca, czułam się, jakby mnie reżyser tłukł batem po plecach: no już, wzruszaj się, wzruszaj się!
Zgadzam się. Scenariusz 3 sezonu jest niesamowicie spłycony. Wykładnia fabuły jakby na chama.
To ja mam takie zdanie o 2 sezonie, a 3 znalazł balans. Może to poprzedni sezon był tak nieciekawy, że jak zobaczyłam 3, który dobrze zbalansował między 1 a 2, to dobrze mi się oglądało to zakończenie
Nie oglądałam tego sezonu. Po drugim zrobiłam dłuuugą przerwę... Miałam nadzieję, że trzeciego nie będzie. Bo wiedziałam, że byłby denny patrząc na to ile osób miało HIV już w drugim sezonie i jak w tamtych czasach ludzie umierali przez HIV. Musieliby uśmiercić wielu bohaterów, żeby był realizm, a wiadomo, że tego by nie zrobili ;)
Ale wreszcie się przybieram, żeby obejrzeć też TEN sezon