Jak wam się podoba, mnie osobiście irytuje że Lisa gra pierwsze skrzypce wraz z tą swoją poprawności polityczną.
Głównym bohaterem jest ten który jest opisywany w odcinku na początku, czyli Lisa.
Marge jest całkowicie pomijana w nowym sezonie, mimo że akcje z nią są teraz najśmieszniejsze.
Oglądam Simpsonów z każdą nową premierą więc wiem co pisze.
W nowych sezonach denerwuje mnie to że twórcy próbują nam wcisnąć widoczną nie prawdę.
Jak kiedyś był to serial który ukazywał Amerykę, tak teraz to zadanie przejął Family Guy.
SImpsonowie obecnie "wciskają" mniej więcej tyle, co Pełna Chata; kto to jeszcze ogląda licząc na jakiś społeczny komentarz? To jest obecnie family friendly show.
Jak dla mnie więcej o wartościach rodzinnych opowiada Family guy...
Tak, pisze to najbardziej poważnie.
W Family Guy są żarty i fabuły bardziej hardcorowe ale za to teraz bardziej logiczne jak kiedyś. 14 sezon wymiata.
Przydałby się jakiś nowy poważny gracz na rynku animacji dla dorosłych, bo od jakiegoś czasu żaden się nie pojawił, może oprócz Ricky i Morty.
Nie zawsze była "lewakiem". Wcześniej była dużo bardziej stonowaną i ciepła postacią stanowiąc głos rozsądku w serialu. Obecnie dużo więcej Z niej oszołoma rodem z unii europejskiej, a twórcy robią wszystko by skutecznie tę postać do siebie zniechęcić.
Przesadzacie. Lisa nadal jest głosem rozsądku. Jeszcze nie widziałem odcinka w którym by chciała przyjąć milion syryjskich emigrantów albo ustalać krzywiznę banana.
A zrobili odcinek O imigrantach? Wiadomo, że pierwsza walczyłaby z każdym "stereotypem" O nich. Kiedyś jej bunt miał głębsze podłoże, dzisiaj to irytująca sztuka dla sztuki.
No tak, dyskusja z typem, który zaprzecza sobie co zdanie, a na końcu dokonuje jakiejś karkołomnej nadinterpretacji faktycznie nie ma sensu. Od siebie dodam, że Lisa była I jest moją ulubioną postacią serialu, więc jak na człowieka przezartego propagandą to co najmniej dziwne. W końcu: "Lisa od zawsze była lewakiem".
Zależy od odcinka, początek był denny a ostatnie trzy odcinki znowu obniżyły loty. Reszta sezonu, lepiej niż jak 26 sezon.
najlepsze były odcinki halloweenowe oraz ten jak simpsonowie wyjechali na wyspe jakąś
Prawda, ale wiesz. Każdy ma prawo do swojego zdania. Mnie w sumie zirytowało typowość historii. Ze śmiercią Barta można było zrobić naprawdę przerażającą opowieść, Homer-Godzilla to była katastrofa fabularna, trzecia historia była powtórzeniem "znów super dzieci", byłoby lepiej gdyby byli super-rodzice.
Ale może miałem zbyt duże wymagania wobec tego odcinka, pewnie przez poprzednie odcinki z 27 sezonu.
27 sezon to już lekka zniżka formy (chociaż chyba lepszy niż 26) ale przez prawie 30 lat ciężko być na samym szczycie :) Mimo wszystko, to wciąż Simpsonowie, nie potrafię ich nie oglądać, człowiek się z nimi jakoś zżywa. Za to odcinek 22 "Orange is new yellow" - dla mnie super. Sceny jak Homer wyobraża sobie siebie jako idealną panią domu to mistrzostwo, dla mnie porównywalne ze sceną, jak przyłapał Apu na zdradzie (szok i wycofanie się) :)
Ten odcinek był bardzo dobry, ale miałem nieodparte wrażenie że między kilkoma świetnymi pomysłami wprowadzono zapychacze.
Takie czasy niestety. Tak samo masz obecnie chociażby w muzyce - 10 minut czegoś co potrafi się wryć w pamięć i zafascynować + 40 minut właśnie zapychacze. Wiadomo, że w kontekście całości będziesz mówił i pamiętał o tych 10 minutach.
Z muzyką to widzę tak, że powstaje jeden hit a po nim 100 podobnych, przez co się piosenki nie zapamiętuję.
jeste w połowie, bardzo dobrypoziom wszystkich odcinkow, fajnie ze sa dodatkowe sceny na koncu. fajny naprawde fajny sezon